Na dodatek temperatura płata figle - w najgorszych momentach termometr wskazuje 0 stopni, w najlepszym 10. I jak tu nie oszaleć, zwłaszcza, kiedy wychodząc do szkoły/pracy jest chłodno, a potem za ciepło? Nieciekawa opcja dla kogoś, kto nie lubi ubierać się na tzw. "cebulkę" (czyt. ja).
No ale do rzeczy. Dzisiaj przedstawiam Wam zdjęcia stroju, który miałam na sobie ponad miesiąc temu, kiedy jeszcze było relatywnie ciepło. Niestety w domu, bo fotograf się pochorował.
***
Mam nadzieję, że teraz znajdę trochę czasu na blog i zdjęcia (oby tylko pogoda dopisała!). Dobra, koniec z narzekaniem. Obiecuję, że następny post będzie bardziej optymistyczny. A póki co trzymajcie się i do następnego wpisu!
koszula - Esprit | sweterek - Marks&Spencer | spodnie - Cropp | trampki - American Club | torba - nabytek z Krakowa