I tak. Stało się. Pierwszy raz w życiu złamałam kość. Cała uradowana udałam się na obóz siatkarski ciesząc się, że załapałam się jeszcze w limicie wiekowym. Po 6-ciu dniach bardzo ciężkich treningów przemknęła mi myśl pt. "Ale super, tyle dni trenowania i zero kontuzji". Za szybko się ucieszyłam.
Efekt? 5 godzin oczekiwania na przyjęcie do chirurga oraz miesiąc bez używania prawej ręki. Jedyne, co pozostaje mi robić jeszcze przez 6 dni, to czytać książki, gapić się bezmyślnie w telewizor i stukać na klawiaturze laptopa lewą ręką. Zamiast robić to, co zaplanowałam na ostatnie wakacje przed maturą. Teraz odliczam dni do ściągnięcia opatrunku.
Ja to mam szczęście.
Do zobaczenia już w bardziej optymistycznym poście za tydzień. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz